Świat ,pełen wad, pełen niesprawiedliwości
A ja, w nim ograniczony ,z powodu mojej miłości
Mimo starań, mimo wiary ,nic już tu nie zdziałam
Czas odpuścić ,mimo tego, miłością do Ciebie pałam
Tamte chwile, dla mnie ważne, dla Ciebie nieznaczące
Pocałunkiem, ratowałaś ,moje serce bolące
Mówiłaś mi, że to nic, że nie mam brać do siebie
Mimo wszystko, Ci dziękuję, za ten kawałek Ciebie
Już wybralas, koniec tego ,strata to dla mnie boląca
Była to rzecz nadzwyczajna, dla mego serca kojąca
I mimo wszystko, mimo wiedzy, że szans nie mam u Ciebie
Każdego ranka, wstawałem z myślą, ze w końcu oddasz mi siebie
Już nie realne ,marzenie prysły ,w smutku jam pogrążony
Znowu płacze, łzy spływaja, smak ich perfidnie słony
Oh Marleno, mimo wszystko, kocham Cie cholernie
Lecz odpusciłem, nie będę się narzucac, będę kochał Cię w sercu biernie
Na sam koniec, mimo wszystko, mam naprawde wiele
Mogę przynajmniej, nazwać Cie Marlenko,moim prawdziwym przyjacielem