Przez lasek sunie mała kolaska.
W kolasce siedzi prześliczna laska.
Ach, żeby na mnie choć spojrzeć chciała…
Laska z uśmiechem na mnie spojrzała.
Jakąś rozmowę ze mną zaczyna…
Myślę – niegłupia, chociaż blondyna.
Figlarnym oczkiem mrugnęła skromnie
I rzekła: usiądź – proszę – koło mnie.
Jak tu odmówić, gdy prosi dama?
Może się boi tak jechać sama?
Usiadłem przy niej, ta cała drżąca
Jakby zziębnięta i trochę śpiąca.
Celem ogrzania do niej się tulę…
Ona rozpina moją koszulę.
Zamiast się bronić i oponować,
Bluzkę zacząłem już z niej zdejmować…
Coraz silniejsza była pokusa
Zwłaszcza, że słodko dała całusa.
A potem było figo i fago…
Ja cały goły i ona nago.
Oboje drżymy, chociaż gorąco.
W oczy patrzymy sobie znacząco
I znów z oddaniem mi się oddaje,
A ja w igraszkach tych nie ustaję.
Skąd ta kondycja i taka siła?
Czy moc witalna we mnie wstąpiła?
Tak się starałem, tak się spociłem…
Że cały mokry się obudziłem.
Na żonę patrzę nieco zmieszany,
A ona mówi: byłeś wspaniały…
Zaraz do łóżka śniadanko dała
I czule rzekła: jeszcze bym chciała…
Ja usłyszawszy to myślę z trwogą:
Sny erotyczne zabić mnie mogą!