błękitne niebo letnia bryza
rozlana słońcem plaża
boso z rozwianym połem sukni
szłaś jak bogini z ołtarza
uśmiechem czarowałaś świat
blaskiem swym słońce gasiłaś
słodycz snuła się z twych warg
miłością serca raniłaś
spojrzeniem przeszywałaś duszę
gdy się smuciłaś deszcz padał
piasek całował twoje stopy
kiedy stąpałaś świat szalał
byłaś mi muzą tęczą na niebie
i mym jedynym marzeniem
byłaś miłością kochaniem moim
pragnieniem i mym westchnieniem
dzisiaj gdy minął urok czar lata
nadeszła chłodna zima
zostałaś w sercu letnim wspomnieniem
pięknej miłości już nie ma
odeszłaś — tak było najprościej
Poproszę małe marzenie,
nie takie, z tej półki proszę,
to owinięte chmurkami,
ja zwykłych marzeń nie znoszę.
Pół kilo,nie trzeba więcej
to mi wystarczy w tej chwili
by życie moje usłodzić
fiołkami,rojem motyli.
Proszę więc zapakować,
a może dołożyć troszeczkę,
różowych z piórkami w serduszka,
niech uniosą do nieba,
żeby unieść się w górę
więcej marzeń potrzeba.
Dziękuję pani kochana,
ile należy się za nie.
o tak mało kosztują,
przyjdę jeszcze raz po nie.
W sklepie tym z marzeniami
wybór jest znakomity,
możesz wybierać z uczuciem
i według marzeń przeżytych.
Kupisz tu wszystkie marzenia,
duszą i sercem wybrane,
kiedy ci życie umilą
z gracją podziękujesz za nie.
Możesz wybrać marzenia
wśród których bezpiecznie żeglujesz
lecz nie odlatuj daleko,
bo nie wiesz, gdzie wylądujesz
Zamilcz ma Duszo, nie krzycz do mnie więcej
Nie szarp do bólu spragnione me ciało.
Każda ma cząstka Kocha Ciebie prędzej,
Choć już tak mało lat mi pozostało.
Ty nadal krzyczysz plączesz się w udręce.
Lejesz łzy srogie jak twarde kamienia.
Minęły lata, lecz miłości więcej
I bardziej krwawi me zmęczone serce.
Ma miłość do Ciebie po grób pozostanie,
Nie wydrze jej nawet fala mórz wezbrana.
Dusza ma czuje, co mówi jej serce.
Bez słów ,bez gestów,ale wciąż ta sama.
Potrzebuję..
Trochę światła z Twoich okien,
które płoną,kiedy już się skończy dzień
Potrzebuję..
Trochę krwi z Twojego serca,
aby mogła w żyłach płynąć moja krew.
Potrzebuję..
Trochę smaku Twoich warg,
by pamiętać,czym być może pocałunek.
Potrzebuję..
Łyk radości bycia z Tobą
aby potem życie pić ,jak dobry trunek.
Potrzebuję..
poczuć dotyk Twojej dłoni
abym mogła potem ,sama sobie iść.
Potrzebuję..
Mieć w pamięci trochę wspomnień
aby później już samotnie spędzać dni.
Potrzebuję..
Chociaż trochę Twego świata,
abym mogła dziś ułożyć sobie swój.
Potrzebuję
Trochę Ciebie, aby żyć
by mieć siłę ,by być potem samą już.
Potrzebuję..
trochę..
aby..
żyć spokojnie,
aż do mego,ostatniego tchu…….
Dziesięć lat
Grudzień.
Morze biło z łoskotem o brzeg
Ludzi tłum, las zaciśniętych pięści
Idą.Prą.Cisza…
Warkot motorów. Wystrzał…Jeden,
dziesięć,tysiąc,
Padają.Ziarna – młodego życia
Krew…Cisza…
Później była euforia sukcesu.
Partia!Naród!Młodzież! Klasa robotnicza!
W stalowych hełmach, w zakodowanych mózgach
klaszczące ręe i tłumiony gniew.
Sierpniowe lato,pełne deszczu i słońca,
fala strajków, “Solidarność” i Bóg
Stocznia gdańska.Sto postulatów
i pierwszy z nich:
erekcyjny akt pod pomnik solidarności, śmierć, łez matek, braci,sióstr.
Zawrzała praca.
Ramiona dźwigó, palników syk
Dusze wznoszą się do nieba, wstaje strzelisty krzyż.
Krzyż – symbol nadziei i miłości zespolenia i węzłem połącznych rąk.
Krzyż – epitafium do wolności, do Boga, do ojczystych stron 16 grudnia.
Mrok.
Cisza.Kończący się rok
Złączeni Bogiem stoją zapatrzeni w przyszłość
Coś więźne w gardle…, odkaszlnąć.
Nie trzeba łez.
Ryk syren, bicie dzwonów i pieśń.
Unosi się mocnym tchnieniem tysiąca piersi i tysiąca gardeł.
“Nie rzucim ziemi skąd nasz ród…”
Zawsze!
Przed Bogiem iświatem, przyrzekazmy wierność polskiej ziemi
Apel poległych.
Wszyscy obecni?
Wszyscy! jak jeden mąż!
Minuta ciszy. Dźwięk symfonii i Psalm Dawidowy
Wysoko niosące się słowa
“Pan da siły swojemu ludowi,
Pan da swojemu ludowi błogosławieństwo pokoju”